W którymś z komentarzy ktoś napisał “O matko, która to ciąża? Po co ci tyle dzieci?”
Nie lubię pisać o żuciu prywatnym, ale w okresie świątecznym zrobię wyjątek.
Zawsze chciałam być mamą. W dzieciństwie miałam jednego, starszego brata i mile wspominam razem spędzone lata.
Wszystko się zmieniło kiedy moi rodzice wyjechali do Stanów a my z bratem zostaliśmy sami.

Na początku mieszkaliśmy z babcią, ale po kilku miesiącach staliśmy się dla niej uciążliwi. Wcale się nie dziwię – babcia sama wychowala 9 dzieci, więc zajmowanie się cudzymi dziećmi było dla niej jak (domyślam się) kula u nogi. Za nic nie mogliśmy się dogadać. Mój brat miał 18 lat, był pełnoletni i chciał mieć więcej wolności. Krótko mówiąc, były w domu ostre spory. Wielokrotnie prosiliśmy rodziców aby wrócili do Polski ale wszystkie prośby były marne. Oni nalegali na wyjazd to Stanów – wyjazd, który niesamowicie się wydłużał z powodu trudności wizowych. Lecz kto to pamięta? To były lata 90-te.
Po 3 latach udało się moim rodzicom załatwić dla mnie wizę. I tak znalazłam się w Chicago. Mój brat nigdy do nas nie dołączył. Ożenił się w Polsce i założył własną rodzinę. Od tamtej pory widziałam go zaledwie kilka razy podczas moich wizyt do Polski. Te wizyty nie są ani długie ani częste. Z czasem nasze więzi naturalnie się osłabiły… lata później prawie rozpadły…

Moja rozbita rodzina świeci dla mnie przykładem aby trzymać się razem. Nie chcę aby moje dzieci spędzały święta samotnie a rodzinne imprezy na odległość. Chcę aby były blisko siebie, razem dorastały i miały wspólne wspomnienia. Chciałabym aby wiedziały że mają kogoś na kim można polegać i mieć wsparcie. Dlatego aby to osiągnąć, dwójka to dla mnie za mało.
Rodzina jest niesamowicie ważna, choć o tym nigdy nie myślimy i nie doceniany kochanego rodzeństwa.
W te święta uściskaj brata lub siostrę i czerp radość z chwil razem spędzonych…. te chwile nie są wieczne. Nawet kłótnie, z perspektywy czasu, stają się odcieniem radości.
Jestem niesamowicie szczęśliwa, że udało mi się uzyskać 5 osobowa rodzinne. Uważam to za mój największy życiowy sukces!Mimo ze tęsknie za nastrojem świątecznym z dzieciństwa, sami wprowadzamy nowe tradycje w mniejszym gronie.